To staruszek...pewnego rodzaju perfumeryjny zabytek...zapach powstał w 1925 roku.
Legenda głosi że stworzył go sam Jacques Guerlain , w hołdzie legendarnej miłości Mumtaz Mahal i cesarza Chah'a
Djahan'a, w ogrodach Shalimar w Kaszmirze.
W Sanskrycie Shalimar oznacza
"dom miłości". Kiedy Mumtaz Mahal umarła, cesarz był załamany i
zbudował cudowny grobowiec dla kobiety, którą tak bardzo kochał.
14 lat później skończono budowę monumentalnego i zachwycającego do dziś Taj Mahal.
To niesamowite,gdy go wącham ciarki przechodzą mi po plecach
Pudrowo- waniliowo- kadzidlana cytryna...niesamowita,nie sposób pomylić z niczym innym.
Prawdziwa bogata esencja luksusu,miłości,przepychu.
Jest jak wspomnienie orientalnej podróży...
Choć kocham zapachy ten jest mi trudno opisać
Prawdziwa perła od Guerlaina.
Posiadam też jego przystępniejszą,ucywilizowaną współczesną wersję.
Lubię..Eau de Shalimar ...to piękny zapach ...ale to już nie to samo.
Jest bardziej waniliowy,ugłaskany,uładzony
Na pewno łatwiejszy w odbiorze i zyska więcej zwolenniczek ale nie wygra z legendą
Już cieszę się na jesień ...będę mogła znów wyciągnąć z szafy,ponieważ jak dla mnie obie wersje są zbyt ciężkie i zawiesiste na lato.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz